Miłość igraszką jest szatana – Eugeniusz Oniegin

Posted on 27 lipca 2020Możliwość komentowania Miłość igraszką jest szatana – Eugeniusz Oniegin została wyłączona

No i mamy koniec lipca. Zapanował tu poważny zastój – ale po drodze dużo się działo: egzaminy, egzaminy i inne tego typu przyjemności. No nic – w każdym razie wracam, by zabrać Was do Rosji, a to za sprawą Puszkina i jego Eugeniusza Oniegina. Zapraszam!

Huragan braw. Eugeniusz wchodzi

Eugeniusz, znudzony życiem młodzieniec, dawniej lowelas i próżniak, dziedziczy po zmarłym wuju wiejską posiadłość, do której się wprowadza. W sąsiedztwie mieszka rodzina Łarinów obdarzona dwiema różniącymi się od siebie jak ogień i woda córkami (Tatianą i Olgą), a także młody poeta, Włodzimierz Leński. A co o jego poezji sądzi narrator poematu?

Tak pisał Leński – mdło i mgliście.

(Co u nas ma być romantyzmem,

Lecz romantyzmu – proszę, myślcie,

Co chcecie – ja się nie dogryzłem).   (s. 151)

Co za komentarz nt. literatury romantycznej!

Zakochany w Oldze Włodzimierz zaprzyjaźnia się z Eugeniuszem, choć mężczyźni bardzo się od siebie różnią. Z kolei starsza siostra Olgi, Tatiana, zakochuje się w Onieginie. Niestety – nie dane jej będzie zaznać szczęścia w miłości. Nie tylko jej zresztą życie się pokomplikuje…

Tak w uproszczeniu wygląda fabuła utworu. W uproszczeniu nie tylko dlatego, że pominęłam mniej istotne szczegóły, podając właściwie zarys fabuły, ale również dlatego, iż utwór Puszkina – jako poemat dygresyjny – zawiera wiele dygresji, które chwilowo “zawieszają” rozwój akcji. Bez obaw – Puszkinowskie dygresje również są interesujące. Dotyczą m.in. współczesnego autorowi życia artystycznego i kulturalnego.

O samym Eugeniuszu Onieginie Puszkin pisze tak:

Wszystko przejrzałem dokumentnie,

Widzę sprzeczności co niemiara,

Czyścić – kto inny niech się stara;

Cenzurze dług zapłacę chętnie

I żer niech mają dziennikarze,

Niech rozpętają wielki spór,

Kiedy nad Newą się pokaże

Ten nowo narodzony twór!

Ruszaj mi w drogę, przynoś sławę –

Dąsy, łajania, bójki wrzawę (s. 39)

A o własnej twórczości takoż:

Niech no mi gość niebacznie zjedzie,

Za połę chwycę po obiedzie

I w kącie go tragedią zduszę.

Gdy rym i troska mnie napada

(Nie kpijmy z tych poważnych spraw),

Zaskoczę dzikich kaczek stada

Obchodząc mój zaciszny staw:

Te ulatują zdjęte lękiem

Przed miodopłynnej strofy dźwiękiem (s. 106)

Ach…

Ilja Riepin, Pojedynek

Na imię było jej Tatiana…

O sile utworu często stanowią jego bohaterowie. Losy bohaterów Eugeniusza Oniegina, a także i oni sami potrafią zaintrygować czytelnika. Wynika to nie tylko ze sposobu ich kreacji, pogłębienia ich pod względem psychologicznym, ale także z tego, jak na kartach poematu zostali oni zaprezentowania.

Postaci w poemacie Puszkina są wyraziste, okraszone wadami, słabostkami, pasjami, które mają wpływ na ich życie. Kreślone są z psychologicznym prawdopodobieństwem, żyją, czują, targają nimi namiętności. Ale przynajmniej połowa ich sukcesu polega na tym, że autor traktuje ich z dużą dozą dystansu, humoru i pobłażliwości. Nie oszczędza ich przed ostrzem ironii. Wyśmiewa (może to za mocne słowo) miłość Włodzimierza, kobiecą niestałość, uczuciowe gry Oniegina i wiele innych zachowań/cech swych literackich dzieci. Dzięki temu i nam, czytelnikom, są oni o wiele bliżsi.

Szczególnie ciekawa zdaje się być Tatiana, jaskrawe przeciwieństwo młodszej siostry. Smutna, zamyślona, przesiadująca koło okna, namiętnie czytająca książki. Jakie? Ma się rozumieć, że romanse! Wyobcowana i milcząca, pod wpływem miłości coś się w niej “zapala”. Ale niestety – Eugeniusz na  jej szczere listowne wyznanie zareaguje kazaniem… Po czasie chyba zaczęła zdawać sobie sprawę, z kim miała do czynienia:

I tak powoli – Bogu dzięki –

Wyraźniej widzi moja Tania,

Dla kogo musi znosić męki.

W głowie kłębią się pytania,

Kim jest ten dziwak niebezpieczny,

Zrodzony w piekle czy też w niebie,

Anioł czy szatan pewny siebie.

Może to tylko niedorzeczny,

Przybrany pozór, kopia blada

Cudzych fantazji, cudzych snów,

Nędzna maniera, maskarada,

Leksykon pełen modnych słów,

Moskwicz w opończy Czajld-Harolda?

Może ten człowiek – to parodia?  (s. 174-175)

Tatiana zmieni się – po wyjściu za mąż i zamieszkaniu w mieście stanie się damą. Eugeniusz przejrzy na oczy. Zakocha się – będzie rozmyślać, blednąć, chudnąć, w końcu napisze list. Potem drugi, trzeci… Ale będzie za późno.

Warto pamiętać, że poemat dygresyjny igra z tradycyjną wersją wierszowanej epiki (zainteresowanych odsyłam np. do Słownika literatury polskiej XIX wieku). Oto, jak narrator opisuje miłość uczucie Leńskiego do Olgi:

Ach, kochał tak, jak nie sądzono

Nikomu kochać dziś kobiety,

Jak tylko jeszcze mógł szaloną

Miłością kochać duch poety:

I zawsze jedno upragnienie,

Jedna tęsknota nieodmienna

I troska jedna i codzienna,

I nic – ziębiące oddalenie,

I nic – rozłąki długie lata,

I nic – składany muzom dar,

I nic – obcego urok świata,

Nauki trud, zabawy gwar –

Odmienić nie mógł nikt i niczym

Duszy ogrzanej snem dziewiczym (s. 51-53)

Bardzo wymowny komentarz nt. napuszonych, patetycznych opisów, które można często spotkać w literaturze epoki romantyzmu!

Tatiana i Eugeniusz

Oto opinia jest publiczna!

Jednym z powodów, dla których naprawdę WARTO przeczytać Eugeniusza Oniegina, jest Puszkinowski humor i ironia, a nawet autoironia. Puszkin tak lekko i wdzięcznie prowadzi akcję i wciąga w nią czytelnika, że strony same się przewracają, a nam nie pozostaje nic innego, jak się zachwycać, wzruszać i oczywiście śmiać. Bo lektura Eugeniusza… to wspaniała zabawa.

Puszkin nie odgradza się od czytelników barierą, wręcz przeciwnie, pozostaje z nimi w stałym kontakcie, bezpośrednio zwraca się do nich. Wynika to z konwencji gatunku – narrator w poemacie dygresyjnym zakłada nieustanną obecność czytelnika.

A strony lecą, lecą…

Nastały świątki! Toż uciecha!

Z kart poematu Puszkina tchnie obyczajowość dziewiętnastowiecznego rosyjskiego ziemiaństwa. Autor maluje przed czytelnikami tradycje związane z rosyjskim świętem cerkiewnym Krieszczenije (odpowiednik katolickiego Święta Trzech Króli – Objawienia Pańskiego). W tym dniu kobiety z dworskiej służby o zmroku

Stawiały swym panienkom wróżby,

Przepowiadając im co rok,

Że wszystkie wnet za mężów pojmą

Wojskowych, i straszyły wojną (s. 118)

W tym dniu lano wosk, a panny kładły pod poduszkę lusterko. Nie bez znaczenia było, co przyśniło się tej nocy… A Tatianie przyśniło się coś… dziwnego:

I śni się dziwny sen Tatianie.

I śnieżna śni się jej polana,

A ona brnie po tej polanie,

Obłokiem smętnej mgły owiana (s. 122)

Ale to dopiero początek… Sen bohaterki jest niezwykle ciekawy. Niestety – nie wróży nic dobrego… I rzeczywiście – wskutek nieporozumienia, głupiego żartu Leński wyzwie Oniegina na pojedynek, który zakończy się śmiercią jednego z mężczyzn. Oniegin – jak to Oniegin – spóźni się, a co…  Wiele uświęconych tradycją zwyczajów związanych z pojedynkiem zostanie złamanych (odsyłam tu do książki Łotmana pt. Rosja i znaki, zachęcam – chodzi o rozdział pt. Pojedynek).

Okazją do poznania rosyjskich zwyczajów są obchodzone szumnie  w domu Łarinów imieniny Tatiany. Przybyli na tę uroczystość sąsiedzi oraz mnóstwo krewnych z różnych zakątków mocarstwa. Mieli oni okazję skosztować wielu wymyślnych potraw, wypić co nieco alkoholu:

Wilgotny korek nagle praśnie,

Cymlańskie zawtóruje sykiem

I spłynie z flaszy (s. 134)

Składano życzenia, grano w karty, tańczono walca, mazura, kotyliona…

Porywający, bezrozumny,

Jak wicher życia w dni młodości,

Wiruje walca wicher szumny,

Migają pary (s. 137)

Choć gości na imieninach wielu, Puszkin nie omieszkuje nadać każdemu z nich indywidualnego charakteru – z humorem odmalowuje wady i słabostki kobiet i mężczyzn.

Z radością połyka się kolejne strofy!

A jak wygląda podróżowanie po rosyjskich drogach?

Dzisiaj jeździmy drogą żmudną,

Dziś zapomniane mosty gniją,

Na stacjach nocą usnąć trudno,

Gdy pchły i pluskwy krew z nas piją;

A gospód nie ma. W izbie chłodnej

Wisi jadłospis wyśmienity

I tylko drażni apetyty

Pustą przechwałką; czekasz głodny –

Przy ogniu wiejskie dwa cyklopy

Długo badają smutny stan

Kolaski; wytwór Europy

Rosyjskim młotkiem lecą z ran

I błogosławią wyboisty

Gościniec ziemi swej ojczystej  (s. 180)

Jaki realistyczny portret!

Już idą trzaskające mrozy

Puszkin zachwycająco oddaje uroki rosyjskiej przyrody. Szczególnie zapierają dech w piersiach opisy zimowego krajobrazu:

Już idą trzaskające mrozy

I szronem srebrzą się już pola… […]

Jaśniej niż sal posadzka gładka

Lśni się rzeczułka, gdy zamarznie;

Tu lód łyżwami krając raźnie

Wesoła zbiega się gromadka;

Tu, na czerwonej wsparty łapie,

Śniąc, że dosięgnie łona wód,

Ostrożny gęsior ciężko człapie

I stacza się na śliski lód;

Migoce rój pierwszego śniegu

Gwiazdkami ścieląc się na brzegu (s. 109)

Zimowo… Zeszłej wiosny nie było śniegu 🙁

I nadchodzi wiosna…

Pod wiosennymi promieniami

Gór okolicznych śniegi tają,

Mętnymi płyną strumieniami,

Nizinne łąki zatapiają.

Natura, we śnie jeszcze, wita

Jasnym uśmiechem ranek roku;

Błękit wybłyska spod obłoku.

Dąbrowa, jeszcze nie podszyta,

Jak gdyby puszkiem zielenieje;

Doliny schną i roje pszczół

Rzuciwszy swe woskowe cele

Pobierać lecą z młodych ziół

Daninę; w polu stado ryczy;

Nocą słyszano śpiew słowiczy (s. 163-164)

Obawiam się, że pojawia się tu dużo cytatów, ale chyba domyślacie się, dlaczego je zamieszczam? Są – przynajmniej w moim odczuciu – niezwykle piękne, a to zaledwie mała cząstka tego, co czeka czytelnika Eugeniusza Oniegina

Obrazki malowane przez Puszkina są niczym impresje, małe wycinki z czasu i przestrzeni. Oto opis poranka:

Już rozbudzony biciem w bębny

Petersburg wchodzi w dzienne sprawy.

Pootwierano okiennice,

Wstał tragarz, kupiec, już ochcianki

Truchcikiem biegnąc niosą dzbanki,

Na postój wloką się woźnice,

Wesoło skrzypi śnieg poranny

I piekarz Niemiec już nie raz –

W kołpaczku, pilny i staranny, –

Odchylił w oknie wasisdas;

Błękitny bije dym z komina,

Budzi się miła krzątanina (s. 25-26)

Oniegin, jak przystało na młodego dżentelmena żyjącego w XIX wieku, wyruszy w podróż – niestety, nie dysponujemy pełnymi informacjami nt. jego wojaży, pozostaje nam zadowolić się urywkami. Nasz bohater uda się do Astrachania, na Kaukaz, zobaczy Odessę…

Jeszcze w zalanej mej Odessie

Są inne, ciężkie niewygody.

A co myślicie? – brak tu wody.

Dopiero trud ją nam przyniesie…

Cóż? Niedostatki kiedyś miną,

Cieszmy się za to, że bez cła

Beczkami zwożą do nas wino –

A słońce świeci, morze gra…

Czegóż wam, bracia, więcej trzeba?

Szczęśliwy kraj, szczęśliwe nieba!  (s. 243)

Szczebiot nadziei wszystkich zwodzi

Na zakończenie – podsumowanko!  Moi Drodzy, nie ma co zwlekać – jeśli macie Eugeniusza… pod ręką, to – czytajcie! Jeśli mieliście to dzieło w planach – teraz jest ten moment! Gwarantuję, że się nie zawiedziecie, znajdziecie tu wszystko, co musi znaleźć się w dobrej książce: wyraziste postaci, humor, piękne krajobrazy, niesamowity klimat, lekko prowadzona narracja… No i niesamowite dygresje. To chyba wystarczająco przekonujące? 

Pozdrawiam Was jak zwykle ciepło

Kasia

Wydawnictwo: Zakład Narodowy im. Ossolińskich

Tłumaczenie: Adam Ważyk (świetne!)

Tytuł oryginału: Евгений Онегин

Rok wydania:  1970, wyd. 2 zm.

Liczba stron: 255 (+ wstęp: CXIX s. + dodatek: 36 s.)

Ocena: 9,5 / 10

Jeśli Ci się spodobało - udostępnij: