
Witajcie! Dziś zapraszam Was na spotkanie z Oscarem Wilde’em i jego dwiema tragediami – słynną Salome oraz Tragedią florencką.
Kto to jest Syn Człowieczy? Czy jest tak piękny jak ty?
U Heroda, tetrarchy Judei, odbywa się uczta. Salome, córka Herodiady, żony Heroda (a wcześniej jego brata), zmęczona kierowanymi w jej stronę spojrzeniami i towarzystwem tej całej “hołoty”, wychodzi do ogrodu skąpanego w nadchodzącym zmierzchu i razem z żołnierzami podziwia pełnię księżyca. Z głębi studni wydobywa się proroczy głos Jokanaana (Jana Chrzciciela). Salome wie, że Herod boi się więźnia. Mimo stanowczego zakazu chce go ujrzeć, dlatego zmusza żołnierzy do posłuchu. Jest upojona głosem Jokanaana i zachwycona jego pięknym ciałem, włosami i ustami. Chce go pocałować, ale prorok pozostaje obojętny na jej nalegania. Na życzenie Heroda, skuszona obietnicą spełnienia każdego jej życzenia, Salome wykonuje taniec siedmiu zasłon. Wiecie, czego zażądała w zamian? Być może tak; motyw Salome i jej matki jest dość rozpowszechniony w kulturze. Salome zażyczyła sobie głowy Jana Chrzciciela. Dzięki temu jego usta stały się jej własnością. Możecie sobie wyobrazić, co z nimi zrobiła.
Nocą najpiękniej w ogrodzie
O sile dramatu Wilde’a stanowi w dużej mierze niesamowity klimat. Akcja rozgrywa się w ogrodzie obok pałacu, przy pełni księżyca. Księżyc jawi się bohaterom rozmaicie: jako “młodziutka księżniczka spowita w żółty tiul”, jak umarła kobieta, mała moneta, srebrzysty kwiat lub dziewica. Herod czuje chłód za sprawą wieczornego wiatru, słyszy też łopot skrzydeł w pałacu. Nikt poza nim nie podziela jego wrażeń. Przepowiednia Jokanaana się spełnia. Śmierć zawita do pałacu tetrarchy. Jego ponury nastrój zostaje skontrastowany z niezwykłą urodą księżniczki Salome, na której twarzy gości tego wieczora “straszliwa” bladość.
Patrzyć w ten sposób na ludzi – to bywa niebezpieczne
W Salome dużą rolę odgrywa zmysł wzroku. Motyw spojrzeń kierowanych ku księżniczce Judei przez Heroda i Młodego Syryjczyka przewija się w utworze kilkakrotnie. Ale piękno bywa zgubne. Herod nieopatrznie przysięga spełnić każde życzenie kobiety, Młody Syryjczyk popełnia samobójstwo, gdy widzi, że Salome zafascynowana jest innym mężczyzną. Na nic zdały się ostrzeżenia Pazia Herodiady, który ostrzegał przyjaciela przed nieszczęściem. Na nic napominania Herodiady kierowane w stronę męża, a potem również Pazia: Masz rozmarzone oczy. To niedobrze, to źle. Marzą jedynie chorzy. I uderza młodzieńca wachlarzem. W sztuce Wilde’a jest bardzo mało didaskaliów. Utwór wcale na tym nie traci, bo wystarczającej pożywki dla czytelniczej imaginacji dostarczają bohaterowie, którzy na bieżąco dzielą się swoimi wrażeniami zmysłowymi, korzystając z wymyślnych porównań. To czysta poezja. Oto opis oczu Jokanaana widzianych oczyma Salome:
Najstraszniejsze ma oczy. Są niczym czarne dziury wypalone pochodnią w asyryjskim kobiercu. Niczym czarne pieczary, w których gnieżdżą się smoki. Niczym pieczary egipskie, gdzie smoki mają swe leże. Niczym czarne jeziora zmącone widmem księżyca…
Jest tego więcej. O wiele więcej.

Nie można się we wszystkim dopatrywać symboli. To nie pozwala żyć
Herod ma rację. Ale Salome jest przepełniona symboliką. Herod poślizgnął się na krwi Młodego Syryjczyka. Herodiada zsuwa z jego palca pierścień śmierci. Wino i płatki róży przypominają krew. Tetrarcha przywołuje się do porządku:
Lepiej to widzieć odwrotnie i mówić, że plamy krwi są śliczne jak płatki róż
W utworze często pojawiają się powtórzenia (dotyczące pełni księżyca, urody Salome, ponurego nastroju tetrarchy, spojrzeń skierowanych w stronę księżniczki). Mamy też do czynienia z omne trinum perfectum, np. Salome opisuje białe ciało Jokanaana, jego ciemne włosy i szkarłatne usta. Te powtórzenia i grupowanie “w trójki” na pewno noszą znamiona symboliczne, ale pełnią też inną funkcję: rytmizacyjną. Pisze o tym Antoni Libera we wstępie do zbioru dwóch sztuk (zajmuje się refrenami, echami, pisze o prozie zrytmizowanej, imitującej język biblijny oraz o crescendo – stopniowaniu natężenia powtarzającej się kilka razy jakiejś figury).
Twa córka jest potworem!
Nie można mówić o Salome, nie wspominając o motywie femme fatale. Księżniczka Judei z pewnością wpisuje się w ten schemat. Jej uroda przyciąga męskie spojrzenia, Herod spełnia jej życzenie, Młody Syryjczyk popełnia samobójstwo. Salome wie, że może żądać od mężczyzn wszystkiego. Przyszłemu samobójcy w zamian za możliwość zobaczenia proroka obiecuje, że rzuci na niego kwiat z lektyki, może nawet uśmiechnie się do niego. Wie, że młodzieniec zatańczy, jak ona mu zagra. Ale ktoś pozostaje oporny i nie poddaje się jej woli. Nietrudno zgadnąć, że źle skończy. Jokanaan traci głowę. Jego opór przed żądzą Salome zdaje się być bezcelowy, bo księżniczka i tak dopnie swego – pocałuje jego zimne usta:
Nie chciałeś dać mi swych ust, bym mogła je całować. Cóż, uczynię to teraz. Teraz je będę całować. Będę je gryźć jak owoc. Tak, będę je całować. […] Lecz cóż to, Jokanaanie, dlaczego na mnie nie patrzysz? Twe oczy były tak straszne, pałały pogardą i gniewem, a teraz są zamknięte. Dlaczego?
Trudno spodziewać się po kobiecie demonicznej współczucia dla jej ofiar, o wyrzutach sumienia już nie wspominając. I rzeczywiście – Salome się nie kaja. Być może pozwala sobie nawet na subtelną kpinę. Ale jej władza też dobiega końca. Kobiety fatalne jakoś nie mogą ujść sprawiedliwości. Czy to próba ich obłaskawienia, unieszkodliwienia? Uspokojenie? Mężczyźni, nie ma się czego bać?
Czy to możliwe? Aby cały świat skurczył się naraz do granic pokoju?
Kolejny z utworów, mniejszy objętościowo, to Tragedia florencka. Libera określa go jako Szekspirowski pastisz. Rzeczywiście, łatwo można znaleźć analogie z niektórymi dziełami barda ze Stratford-upon-Avon.
Pozwolę sobie nakreślić przebieg wydarzeń: kupiec Szymon przybywa wieczorem do domu. Oprócz żony, Bianki, zastaje tam księcia florenckiego, Guida. Z pozoru jest uszczęśliwiony, mówi o łasce, która spłynęła do jego ubogiej chaty. Ale nie daje sobie mydlić oczu. Chyba wie, co w trawie piszczy, zręcznie tę wiedzę ukrywając. Proponuje księciu pojedynek, który ma rozstrzygnąć, który z mężczyzn jest posiadaczem lepszej szabli. Czy tylko o to chodzi? Niewinna zabawa przeradza się w pojedynek na śmierć i życie. Nie chcę spoilerować (chociaż pewnie i tak już to robiłam, sorki), ale osoba zwycięzcy jest istotna, bo muszę zająć się dwiema ostatnimi kwestiami Szymona i Bianki. Tak, Szymon zabija Guida. Reakcja Bianki, która życzyła mężowi śmierci, jest zaskakująca. Mówi: Dlaczego nigdy mi nie powiedziałeś, / Że jesteś silny tak? Co na to Szymon? Dlaczego nigdy / Nie powiedziałeś mi, że jesteś piękna?
O ile pojedynek kupca i księcia oraz przywdzianie maski może rodzić skojarzenia z Hamletem (pojedynek na floreny, udawane szaleństwo tytułowego bohatera) oraz Romeem i Julią (wzmianka o balkonie i o nie tak późnej porze, heh), to ostatnie słowa bohaterów każą mi powątpiewać w ich zdrowie psychiczne. Nie wiedzieć czemu, na myśl przyszedł mi film Mankiewicza Nagle, zeszłego lata (1959). Może kiedyś to opiszę.
W każdym razie ten krótki utwór Wilde’a to doskonałe studium namiętności, zazdrości, gniewu, przebiegłości. Nie trzeba rzeszy postaci, by osiągnąć ten efekt. Z podobnym przypadkiem mamy do czynienia w Pannie Julii Strindberga (nawiasem mówiąc – gorąco polecam lekturę sztuki szwedzkiego pisarza, pomimo jawnej niechęci autora do przedstawicielek płci pięknej).
Co by się nie rozpisywać – czytałam oba utwory w wydaniu Państwowego Instytutu Wydawniczego, 2003 r., w tłumaczeniu Antoniego Libery; pod tytułem: Dwie sceny miłosne. Sztuki poprzedzone są wstępem tłumacza, a dodatkową zaletą wydania są klimatyczne ilustracje Aubreya Beardsleya .
Serdecznie pozdrawiam
Kasia
Tytuł oryginału: Salomé; A Florentine Tragedy
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Rok wydania: 2003
Liczba stron: 133
Tłumaczenie: Antoni Libera
Ocena: 8,5/10